Robert Fisk 7 stycznia 2012 w brytyjskiej gazecie The Independent wychodzi od opisu zdjęcia z czasu wojny, przedstawiającego egzekucję dokonaną przez Niemców na ulicy jednego z polskich miast, żeby dojść do refleksji na temat przemówienia Obamy w Kairze w 2009 r.:
We may no longer be capable of doing these things ourselves. International law – or what is left of it after the criminality of Bush and Blair – still prevents us turning into Nazis. But it doesn’t stop us from turning others into Nazis. And I fear that we do sleep soundly.
After all, it’s one thing to hold out the hand of human friendship to Muslims – as Barack Obama did in Cairo two years ago – and to opponents of dictatorship; but quite another to supply the dictators with weapons. In Cairo this month, I was shown the cartridge cases of the latest gas grenades to be fired by police thugs at protesters around Tahrir Square – manufactured in 2003, thus long expired – blinding some and killing others, and on the side of each is written: „3231 37/38 MM RIOT CS SMOKE PROJECTILE RANGE 150 YDS (136 METER), COMBINED TACTICAL SYSTEMS 388, KINSMAN ROAD, JAMESTOWN PA (Pennsylvania) 16134 DO NOT FIRE DIRECTLY AT PERSON(S) SERIOUS INJURY OR DEATH MAY RESULT. MADE IN USA.’
Come to think of it, that might have been Obama’s real speech to the Muslims of the Middle East. And do the lads and lasses who work at 388 Kinsman Road, Jamestown, PA, sleep soundly at night? Of course.
Zdjęcie znalazł pilot RAF w Kolonii. Proszę o kontakt, jeżeli ktoś z czytelników jest w stanie pomóc w określeniu w jakim polskim mieście zostało zrobione to zdjęcie w tekście Fiska. Pełny tekst z gazety The Independent.
Podobna egzekucja została dokonana przez Niemców w Warszawie w budynku na ul. Leszno (naprzeciwko Sądu, w ruinach getta) 11 lutego 1944 r.
Dziękuję za konsultację Panu Piotrowi Głogowskiemu, specjaliście z Muzeum Powstania Warszawskiego (www.1944.pl).
Przychodzą na myśl słowa Ryszarda Kapuścińskiego z 1984 roku (Akcent, 4/2010, str. 26):
O losach świata zdecyduje nie to, czy będziemy mieli masło do chleba, chociaż to też jest ważne… Czy jednak będziemy istnieli, zależy od tego, czy będzie istniała, czy też nie, kultura.
Podczas wojny, w miasteczku na wschodnich kresach Polski, w Drohobyczu został zastrzelony wielki pisarz polski – Bruno Schulz. Zastrzelił go pewien hitlerowiec. Wiemy dokładnie, kto to był, znamy jego nazwisko. Pewien hitlerowiec – czytamy w pamiętnikach, podręcznikach, artykułach prasowych… Mówiąc tak, podkreślając to, sprawiamy, że rozmywa się, ulega stępieniu bardzo ważny fakt; ten mianowicie, że wspomniany hitlerowiec, zanim został hitlerowcem, nazistą, był przede wszystkim zwykłym, prymitywnym chamem. I światu dzisiaj zagraża nie tyle faszyzm, który na poziomie państwa istnieje tylko gdzieniegdzie. Światu dzisiaj zagraża prymitywne draństwo. Spodlenie ludzi… chamstwo.