Ksawery Pruszyński na przełomie 1941 i 1942 roku opublikował w londyńskim tygodniku Wiadomości Polskie dwuczęściowy artykuł pt. Dwadzieścia lat młodych (cz 1.: Zawsze w opozycji [nr 51/52, 28 grudnia 1941], cz. 2: Wieś jako czynnik przełomowy [nr 5, 1 lutego 1942]):
Końcowy fragment:
Takie były w krótkim, ale wiernym zarysie, dzieje młodego pokolenia, którego wiek najpiękniejszy przypadł na niepodległość. A zajęliśmy się tu częścią zaledwie parusettysięczną, kilkumilionowej masy młodych w Polsce; młodzieżą inteligencką, uniwersytecką. Jeśli ta po kosztownych studiach, na które łożyło państwo i społeczeństwo, znalazła się bez zajęcia, gdy Polsce właśnie takich ludzi trzeba było na gwałt, to losy młodego pokolenia, które przez szkoły wyższe czy średnie nie przeszło, zgoła nie było lepsze. Za „bezrobotnego” uważano w Polsce człowieka, który pracę miał i potem ją stracił. Ale młody w mieście czy na wsi, który skończył lat osiemnaście i dotąd pracy nie miał, nie był przez urzędy państwowe zaliczany do bezrobotnych: on przecież pracy nie stracił. Ten wykręt statystyczny upiększał ogromnie dane w Małym Roczniku Statystycznym i wywody premiera w sejmie czy agenta propagandowego za granicą. Ale w niczym nie zmieniał faktu, że właśnie tych młodych niezatrudnionych było najwięcej, i właśnie ich praca, czas i możliwości, a zarazem ich życie marnowały się najpełniej. Marnowały się tak samo i z winy tych samych ludzi, którym i polska młodzież inteligencka zawdzięczała podobny los.
Toteż, jeśli się myślą do tego powraca, ma się uczucie smutnego, cichego żalu. W innych krajach młode pokolenie dojrzewało starannie i swobodnie do swych przyszłych, otwartych dlań zadań. W jeszcze innych stawało się kolumną bojową, torującą swej ojczyźnie drogi do imperium. W jednej Polsce nie było ani tym, ani tamtym. Czymże więc było? Niczym. (…) Najmniej zaś rozumiało ono swój własny, najgłębszy, interes pokolenia; do końca nie rozumiało, kto był jego istotnym przeciwnikiem, podsycającym rozłamy, podrzucającym prowokacje, łudzącym i rozbijającym. Grzeszyło tu ufnością.
Mimo wszystkich swych pomyłek, niedokształcenia, błądzeń i grzechów, miało wszystkie najlepsze instynkty, jakie miała zawsze młodzież polska. We wrześniu to jej zgony ofiarne zatrzymywały pochód niemiecki, przedłużały trwanie nierównej walki, ocalając honor narodu. Po wojnie tysiącami przedostawała się do armii we Francji, Anglii i Syrii, a w kraju prowadziła właśnie aktywną walkę z najeźdźcą. Kiedy opadną fale potopu, będzie już pokoleniem dojrzałym. Co Polsce przyniesie? Czy w tych ciężkich warunkach owego bytu załamie się, sparszywieje moralnie, zatęchnie umysłowo i spadnie do poziomu tych właśnie, których powinna w rządzeniu państwem zastąpić? Czy nie nauczy się od obcych, czegośmy u siebie nie mieli? I czy zawsze będzie z taką ufnością iść na lep haseł demagogicznych, ukrywających cudzy, nędzny interes? Nie wiemy tego; przyszłość to pokaże. Jeśliby jednak mnie samego kto z moich przyjaciół młodszych zapytał kiedy: „No dobrze, ale ty sam, co proponujesz, co doradzasz teraz?”, odpowiedziałbym przede wszystkim to jedno:
„Moi młodzi przyjaciele, łączcie się, współpracujcie, porozumiewajcie. Zapomnijcie, czy który z was był kiedy w Legionie Młodych, czy w Obozie Wielkiej Polski; ci i tamci chcieli najlepiej, z tymi i tamtymi postępowano w sposób najniecniejszy. Wszelkie przedmioty sporne niech będą dla was odtąd sprawą spokojnej, braterskiej dyskusji, w której szukać będziecie, jakie w danej sprawie najlepsze jest wyjście dla Polski. Natomiast murem, chińskim murem, rowem przeciwczołgowym, odgródźcie się od tych wszystkich przegranych moralnie ludzi, którzy należeli do ogromnego, umownego systemu unicestwiania młodych. Strzeżcie się związków tajnych, albowiem nigdy nie wiecie, jaki drab niemi u samego nadszczytu i supergóry kieruje. Nie dajcie, by pokolenie obojętne lub wrogie nam w kraju, teraz waszymi siłami rozgrywało swe ostatnie walki by wrócić do tego co ocalało. Poznajcie się na tych farbowanych lisach, wysuwających swe emocjonalne hasła, mizdrzących się teraz do was, skomlących, że są biedni i skrzywdzeni. Przestrzegajcie przed tymi z młodych, którzy i dziś im służą. Ile można czasu, poświęćcie na głębokie studia; nieraz w okopach dojrzewał przyszły mąż stanu; nie liczcie na niczyją pomoc, prócz własnej; starajcie się sami rozwinąć i z lekcji wojennej dokształcić. Nie wnoście do Polski żadnej nowej legendy prócz wspomnienia o tych, co polegli: bo nowa legenda da tylko nową sanację. Wnoście pragnienie współpracy z Krajem, który swym heroicznym wysiłkiem pokazał, że godny jest, aby sam sobą rządził, a nie butną ambicję, by po pobycie w Anglii zabrać się samowolnie do rządzenia Polską. Oto parę rad prostych na dzisiaj. Zapewniam was, że każdy z waszych wrogów czyta je w tej chwili z niepomierną wściekłością. Bo jeśli je wykona sumiennie kilka tysięcy ludzi, to wtedy na koniec załamie się ogniotrwała i wojnoodporna wszechmoc. Wtedy w Polsce będą skończeni.”
Cały tekst Pruszyńskiego Dwadzieścia lat młodych i próba odpowiedzi na postawione przez niego pytanie: „jak przez tych lat dwadzieścia kształtowało się zagadnienie młodego pokolenia w Polsce; stosunek państwa do tej części społeczeństwa; zestawienie z tym, co działo się jednocześnie w innych krajach świata.”: