Rozmowa z Ryszardem Kapuścińskim w magazynie Focus (nr 132, wrzesień 2006, strona 50):
Ryszard Kapuściński: Porzućmy wreszcie ten europejski egoizm. Jesteśmy – czy tego chcemy czy nie – skazani na życie w świecie wielokulturowym. Europejskie elity tymczasem są zainteresowane tylko i wyłącznie kształtem Unii Europejskiej. Ta dyskusja, która toczy się, dotyczy tylko jednego tematu. Jakby kształt Unii był najważniejszy na świecie! A to jest nieprawda. Czy słyszał Pan jakąś dyskusję na polityczno-gospodarczych szczytach o stosunku Europy do Innych? Nie, bo takiej dyskusji nie było.
(…)
Moje doświadczenia pochodzą z Trzeciego Świata. Ja uważam, że ponieważ atak 11 września miał miejsce w Ameryce, nadany został temu rozgłos na amerykańską skalę. Czyli gigantyczny. Z mojego punktu widzenia – za duży. Oczywiście ten atak miał bardzo silny wpływ na nasze czasy, ale uważam, że istnieje o wiele więcej wydarzeń istotniejszych z punktu widzenia całej ludzkości. Ja sam byłem świadkiem scen dużo gorszych. Przed laty byłem w Kongo. To był początek 1961 roku. Od tamtego czasu do dziś w tym kraju leje się krew. Non stop jest wojna. Szacunki instytucji międzynarodowych są takie, że od tego czasu zginęło tam 4 mln ludzi. Przecież to jest – jeśli chodzi o liczbę mieszkańców – mały kraj! To są straszne statystyki! Horrendalne cyfry! Tam nadal umierają ludzie. A kto nie umarł albo nie został zabity, jest kaleką. Jeśli nie fizyczną, to na pewno psychiczną. A zatem tragedia 11 września, wśród innych dramatów XX i XXI wieku jest tylko jedną z wielu. Różnica jest tylko taka, że przy innych tragediach nie było kamer.
(…)
Odpowiedzią na wrogość i nienawiść, traktowanie się wedle stereotypów, na lęk i agresję jest właśnie to, co stało się 11 września. Albo pójdziemy drogą 11 września – wzajemnej nienawiści i zaostrzania się konfliktów rasowych i kulturowych, albo pójdziemy drogą poszukiwania kompromisu. Są dwie opcje. Ta moja książka [„Ten Inny”] jest jednym z sygnałów alarmowych. Spore środki idą dziś na zbrojenia i instrumenty przemocy. Jeśli poddamy się nastrojowi i propagandzie wojny i agresji – powstaną poważne zagrożenia dla nas wszystkich.
(…)
I od wszystkich [cywilizacji] powinniśmy wymagać tego szukania dialogu i porozumienia. Dobrym przykładem jest cywilizacja chińska. Chiny już są potęgą demograficzną i gospodarczą. I to wielkie dynamiczne mocarstwo nie ma żadnych zapędów ekspansywnych. To przykład wielkiej współczesnej siły, która nie jest zagrożeniem dla sąsiadów. Chiny nikogo nie napadają i nie robią wielkich wypraw militarnych na drugi kontynent. Okazuje się, że można rozwijać się bez podboju, wyrzynania innych nacji i wywyższania swojej. To dobry przykład dla współczesnego świata. Celowo skupiam się na polityce zagranicznej Chin, a nie mówię, jaka jest sytuacja wewnątrz tego państwa. Moim zdaniem, główne zadanie na XXI wiek to partnerskie otwarcie się na Innego. Bez tego wysiłku po prostu się pozabijamy.
(…)
Michał Wójcik: Co jest zatem potrzebne by przetrwać XXI wiek?
Ryszard Kapuściński: Potrzebne są pokora, szacunek, życzliwość. To wystarczy.